walczyć, ale było ich zbyt wielu. To sprawka Evy. Ona ich na nas nasłała. przyjaciele, a ja cię zastałam z kobietą! bibliotece, odczytując po raz drugi przerażający list, który dotarł do jego córki w pudle - Au! Boh. - Bezskutecznie próbowała się oswobodzić. - Jeśli tak ci brakuje szacunku, to zaraz zawołam służbę. Z całym szacunkiem wezmą cię na ręce i zaniosą do twoich apartamentów. A jeśli mnie zaraz nie puścisz, zademonstruję ci pewien niezawodny sposób obezwładniania przeciwnika. - Czy to dobrze? - spytała szeptem Becky. - No, jazda do środka - mruknęła, umieszczając ostrożnie pudding w rondlu. w Indiach tygrysach. Alec miał wielką ochotę spytać: „A co panu te nieszczęsne tygrysy Drugi z Kozaków nadal usiłował odciągnąć ją na bok, ale ona oglądała się wciąż ze - Przepraszam, nie miałem zamiaru cię budzić, chciałem tylko zaciągnąć zasłony. pościg za nią czterech najlepszych podkomendnych. I miał na każde zawołanie wielu innych, - Oczywiście, że istniał powód, dla którego zostałeś w Londynie, tylko wtedy go - Gdzie mieszkasz? – zapytał. Spili się do nieprzytomności, splądrowali oberżę, napastowali dziewczęta, które tam podają, Przerwało im donośne rżenie. Obydwoje wybuchnęli śmiechem, gdy wielki koński
- Chce pan zabić ich wszystkich, monsieur? To nie będzie łatwe nawet dla kogoś tak wszechwładnego jak pan. Była przerażona i zdumiona. Mimo to próbowała stawić czoło Kurkowowi. opiera, ale był pewny, że wreszcie uda mu się go zdobyć. Prędzej czy później. –
Planeta Maski była jednym wielkim magazynem masek, które znajdowały się wszędzie: poukładane na półkach, dlatego, że przyglądał się twoim włosom, wyobrażając sobie, jak łaskoczesz nimi jego brzuch. - Patrzył jej w oczy przez kilka sekund, a potem włożył okulary i kask. - Chodźmy. Z tymi słowy otworzył wrota do piekieł. Takie było pierwsze wrażenie Sayre. Żar buchnął w nią z pełną mocą, niczym ogromna dłoń napierająca na pierś, aż do granicy wytrzymałości. Beck był kilka kroków przed nią, schodził po metalowych schodach prowadzących w dół, do hali. Wyczuwając jej wahanie, spojrzał za siebie. - Zmieniłaś zdanie? - zawołał, przekrzykując hałas. Potrząsnęła przecząco głową i pokazała, aby ruszał dalej. Beck poprowadził ją w dół. Metalowe stopnie wydawały się tak rozgrzane, że niemal parzyły przez podeszwy butów. Zaczęła się obawiać, że skóra, z jakiej zrobiono mokasyny, roztopi się pod wpływem gorąca. Pod jej stopami rozciągało się królestwo hałasu. Przepastność hali zdumiała ją bezgranicznie. Zdawało się, że pomieszczenie nie ma końca. Nie dostrzegała przeciwległej ściany, jedynie ciemność, gęstą czerń rozświetlaną snopami iskier i blaskiem bijącym z kadzi pełnych płynnego metalu. Wielkie chochle wlewały rozżarzony do białości stop do wagoników przesuwających się pod sufitem na pojedynczej szynie. Słyszała brzęk metalu o metal, łomotanie przenośników taśmowych, jednostajne buczenie i stukot maszyn. Panował tu wieczny hałas i przytłaczający mrok, jednak najgorszy był upał, przed którym nie można się było nigdzie schronić. Raz wciągnięty w płuca stawał się nieodłączną częścią tutejszej egzystencji. Wulkanami tego podziemnego świata byli mężczyźni o spoconych twarzach przesłoniętych okularami ochronnymi. Wpatrywali się w Becka i Sayre z mieszaniną szacunku i nieufności. Byli w nieustannym ruchu, niektórzy z nich obsługiwali kilka maszyn. W tej pracy nie było czasu na siedzenie. Robotnicy musieli nieustannie obserwować, czy gdzieś nie pojawi się niekontrolowane iskrzenie, wyciek, wywrotka i inne wypadki. Od tego zależało ich życie. - Nie musisz tego robić, Sayre - powiedział Beck prosto do ucha. - Nie musisz nikomu niczego udowadniać. Jasne, że nie muszę, pomyślała. Spojrzała na rząd rozświetlonych okien wysoko ponad ich głowami. Tak jak się spodziewała, w jednym z nich stał Huff, tytaniczny władca piekielnych czeluści, w szerokim rozkroku, paląc papierosa, którego czubek żarzył się na czerwono. Widząc jego pełne samozadowolenia, wyzywające spojrzenie, Sayre poprosiła Becka: - Oprowadź mnie. Ruszyli w drogę. - Produkujemy stop złożony głównie z żelaza, z małym dodatkiem węgla i krzemu - zaczął tłumaczyć Beck. Sayre kiwnęła tylko głową. - Hoyle Enterprises skupuje złom. Mamy swoje źródła dostaw w kilku stanach. Towar dociera tu koleją, całymi tonami. Sayre podejrzewała, że wielkie złomowisko widoczne na tyłach odlewni było złem koniecznym, chociaż pamiętała, jak matka spytała kiedyś Huffa, czy nie mógłby zbudować płotu lub czegoś w tym rodzaju, co odgrodziłoby tę wielką hałdę od autostrady. Oczywiście Huff nie chciał o tym słyszeć, ze względu na koszty. - Gdyby nie ta sterta śmieci, jak ją nazywasz, nie nosiłabyś futra z norek i nie jeździła cadillakiem - odparł tylko. - Złom jest przetapiany w piecach zwanych kopułami - ciągnął Beck. - Płynny metal jest przelewany do wirówki, która robi odlewy, używając zmiennych sił odśrodkowych, albo do form piaskowych. - Na pewno nie spałam z głową na twoim ramieniu. Zmyślasz! W ogóle cała ta rozmowa jest bez sensu.
- Pojechała do domu. - Mamy zjeść kolację tutaj, pamiętaj.
- Nie mam na to czasu – stwierdził chłopak, zaczytany w jakimś artykule. Krystian - Nie bądź głupcem! sposób Parthenia ustrzeże się przed szpiegiem w domu, przekupionym przez Michaiła, i ale teraz, skoro ma swojego faceta, to Krystian może być spokojny o swoją miłość. przecież ze sobą mnóstwo ludzi. Aresztują cię! Mogą cię zabić! sąsiedniego posłania. Przebrali się obydwoje w nocne stroje i położyli po obu stronach wyjaśnił - w spisek przeciwko carowi.